jeden z moich znajomych zauważył bardzo celnie, że mam często ‘krótki lont’. nie mogę się nie zgodzić - czasami tak po prostu jest.
zrozumienie i opanowanie tego to katorżnicza praca, która w dodatku wymaga codziennego szlifowania umiejętności. każdy kto próbował - wie.
na wielu poziomach ten temat dotyka zagadnień dominujących dzisiejsze tzw. szkoły biznesu - jak zbudować zespół, jak jego członkowie powinni wzajemnie się uzupełniać, motywować i jednocześnie - zachęcać do wartościowej pracy.
po doskonałej What Got You Here Won’t Get You There Marshalla Goldsmitha miałem okazję przeczytać w błyskawicznym tempie drugą książkę tego wspaniałego autora - triggers. książka dotyczy właśnie zmiany najtrudniejszej do wykonania - zmiany siebie. skracając nieco lekturę (choć jest bardzo istotna - pełna przykładów i podpowiedzi gdzie szukać dalej inspiracji), nie chodzi o zmianę prostych nawyków czy pozbycie się nałogów (oj, mam tu eksperckie doświadczenie) a własnego zachowania. uprzedzeń, niechęci, binarnego myślenia o całym świecie i poszczególnych jego elementach. Marshall wspomina jedno z podstawowych ćwiczeń, które przechodzi ze wszystkimi swoimi klientami - codziennie wypełnianą i analizowaną tabelkę odpowiadającą na podstawowe pytania. ich szkielet stanowią aktywne pytania:
- Czy zrobiłem co mogłem, żeby postawić sobie jasne cele?
- Czy zrobiłem co mogłem, żeby posunąć się w stronę tych celów?
- Czy zrobiłem co mogłem, by znaleźć znaczenie?
- Czy zrobiłem co mogłem, by być szczęśliwy?
- Czy zrobiłem co mogłem, by budować pozytywne relacje?
- Czy zrobiłem co mogłem, by być w pełni obecny?
wszystkim, którym wygląda to na bullshitowy coaching proponuje jednak książkę przeczytać. na razie mam jeszcze trudności z odpowiedzią na pierwsze pytania, ale coraz częściej udaje mi się zatrzymać przed binarną decyzją i odpowiedzieć na inne pytanie, które proponuje w książce Marshall:
Czy jestem gotowy w tym momencie zainwestować siebie by pozytywnie wpłynąć na dany temat?
wraca to do wspaniałego cytatu z Marka Twaina:
It is better to keep your mouth closed and let people think you are a fool than to open it and remove all doubt.