ARPA, założona w 1958, była pierwszą i w obecnych czasach jedyną agencją kosmiczną w Stanach Zjednoczonych.
do dzisiaj rozbudza fantazje i jest jednoznacznie utożsamiana z powstaniem Internetu, ale czy wiedzieliście, że ARPA (jeszcze zanim stała się w 1972’gim roku DARPA), prowadziła prace nad wybuchami jądrowymi pod ziemią (sejsmologia pozwalała ustalić czy inne kraje gdzieś na Ziemi prowadziły swoje testy jądrowe), walką partyzancką (przedstawiciele ARPA jeździli i przebywali w Wietnamie, Tajlandii, Laosie i innych krajach regionu długo zanim Stany Zjednoczone pod sfingowanym pretekstem napadły na Wietnam Północny) czy budową karabinka, który w przyszłości miał być znany jako M16?
wiele z projektów tak odważnej i szeroko spoglądającej na przyszłość agencji zamieniło się oczywiście w mniej lub bardziej spektakularne porażki - projekt samolotu latającego z prędkością 25 Ma, czy eksperymenty z ‘czytaniem myśli na odległość’ niestety nie przyniosły spodziewanych rezultatów mimo czasami fantastycznego wręcz finansowania.
agencja do 1961 przeznaczała ponad połowę swojego budżetu, prawie 100M$, na ochronę przed pociskami, które miały spaść na Amerykę. potem finansowanie agencji, poszczególnych projektów oraz ‘ukrytych partnerstw’ osiągało miliardy. była (i zapewne jest) miejscem, gdzie wielu wizjonerów ale i oszustów miało okazję zebrać finansowanie dla swoich (czasem dosłownie) kosmicznych pomysłów. potrafiła w przeszłości (a zatem potrafi zapewne i teraz) zebrać wokół siebie naukowców specjalizujacych się w różnych dziedzinach - od lat 60’tych była to (i jest, choć już teraz nie przyznaje się do współpracy z DARPA) grupa JASON.
ale były też sukcesy - nie zawsze przychodzące od razu i docenione w czasach, gdy pracowała nad nimi ARPA.
promienie śmierci mające niszczyć rakiety balistyczne (czyli koncepcje Nicholasa Christofilosa)? proszę. dron który ma unosić się godzinami nad polem walki, śledzić i zabijać? proszę. samoloty stealth, o obniżonej sygnaturze radarowej? proszę! bomby sterowane zrzucane z samolotu i uderzające z ogromną precyzją w punkt? zaserwowano do stołu.
i w końcu - rozproszona infrastruktura wymiany informacji? a tak, mamy tu taki mały projekcik.
książka warta przeczytania, choć parę faktów dotyczących ARPANETu oraz późniejszej jego ewolucji w Internet autorka niestety nie oddała wiernie. żyjące legendy, takie jak Vint Cerf miały okazję ostatnio skomentować tą pozycję na liście internet-history@ - skąd zresztą i ja dowiedziałem się o książki istnieniu.
wywiad z autorką można przeczytać tutaj.