trylogia Cixin Liu była doskonała. pisałem o tym. najnowszy zbiór opowiadań tego samego autora… no cóż. jest nieco wtórny.
ze smutkiem stwierdzam, że to prawie jak Abelard Giza powiedział w jednym ze swoich skeczy - najpierw oryginalny pomysł, a potem już do znudzenia… (nie zacytuje - ale chodzi o genezę powstania tytułu ’ludzie, trzymajcie kapelusze’). z całej serii opowiadań w tomiku ‘wandering earth’ wybrać można w sumie dwa-trzy oryginalne. pozostałe są próbą sklejenia nowej opowieści używając prawie tych samych albo wręcz tych samych pomysłów.
tytułowy ‘the wandering earth’ otwierający zbiór jest ciekawy. kolejny - ‘mountain’, również. ‘of Ants and Dinosaurs’ jest już takie bardzo bardzo sobie. ‘sun of china’ oraz ‘wages of humanity’ trochę podciągają poziom. ‘curse 5.0’ miała być chyba pastiszem m.in. na samego autora, ale chyba coś nie wyszło. ‘the micro-age’ to chyba coś napisanego na szybko na kolanie - niezbyt atrakcyjny pomysł, eksploatowany już wielokrotnie, ale właściwie ani porządnie nie rozpoczęty, nie rozwinięty ani sensownie nie zakończony. ‘devourer’ to powrót do dinozaurów i trochę podobny do ‘of ants and dinosaurs’, równie słabe. ‘taking care of gods’ jest całkiem niezłe - podobny temat też był już wielokrotnie używany (nie zdradzę jaki), ale wykonanie Cixin jest ciekawe. ‘with her eyes’ i ‘the longest fall’ można sobie zupełnie odpuścić.
no nic - warto kupić, warto przeczytać. mi ta pozycja umiliła lot do US, ale nie związałem się na tyle, żeby nie zostawić jej w samolocie dla kolejnego podróżnego.