tak jak się spodziewałem - i szkoda, że tak - koledzy z Orange zadzwonili do mnie po miesiącu od ostatniego telefonu z wymazaną pamięcią.

znowu zaczęła się rozmowa o przedłużaniu umowy, ale skierowałem rozmowę raczej na tory nowej usługi. okazało się, że tym razem po 15 minutach telefon oddzwonił - dowiedziałem się więc, że mój poprzedni rozmówca nie oddzwonił, bo nie mógł zrealizować zamówienia na nową Neostradę sam. dziwne, wypadałoby poinformować… nic to - złamałem się i zamówiłem posługując się błękitną linią drugą Neostradę. po godzinie otrzymałem jednak telefon, że opcja 20Mbit/s odpada i będzie tylko 10Mbit/s z uwagi na ‘brak portów na centrali’.

trudno, zrezygnowałem. ale przynajmniej się starali…

parę miesięcy temu miałem napisać o innej sprawie - cyfrze+, której klientem byłem od jakiś 10 lat a która w dosyć sprytny sposób załatwiła sobie przedłużenie umowy. potem okazało się, że nie mogę z umowy zrezygnować. krótkie google pokazały, że z problemem ‘jak zrezygnować z cyfra+’ borykam się nie tylko ja. dzisiaj znalazłem w internecie artykuł pokazujący, że nc+ przejęła najlepsze praktyki od C+ i ma klienta za śmiecia, któremu można wcisnąć cokolwiek, byle drożej i byle nie mógł zrezygnować w wyniku zmiany oferty. smutne to i przykre - telewizja już od dłuższego czasu nie reprezentuje dla mnie żadnego sensownego poziomu, ale w kontekście obsługi klienta przez cyfra+, n i nc+ firmy te mogłyby nauczyć się chociaż tyle, co Orange - że klient głosuje portfelem. bardzo ciekaw jestem nazwiska osoby, która w ten sposób zaprojektowała przemyślny system ’nierozwiązywalności’ umowy z C+/N/NC+ i podjęła decyzję, że klientów należy nabijać w butelkę do upadłego uśmiechając się delikatnie i stanowczo.

tak nie można, proszę Państwa. tak po prostu się nie godzi.