kupiłem ją po to, żebyście Wy już nie musieli.
‘krew, pot i piksele’ to książka dziennikarza serwisu kotaku, Jasona Schreiera. bardzo słaba książka, dodajmy od razu.
co z tego, że jednym z tytułów który opisuje Jason jest nasz rodzimy ‘wiedźmin 3’?
skrócę Wam mękę i stracone 30-parę złotych, streszczając schemat, jakim Jason posługuje się opisując proces powstawania każdej z gier:
paru geeków (tu pada litania nazwisk, mam wrażenie, że wielokrotnie niestety nie do końca pełna) staje przed wielkim wyzwaniem. crunch. zastanawiają się czy wystarczy im pieniędzy, lub czy firma, która ich do tej pory utrzymywała, podoła finansowo. crunch. zespół się zbiera, ktoś wylatuje, crunch, crunch, endgame, są designerzy. wszystko trzeba przepisać od nowa, ale podejmują ryzyko - i z opóźnieniem (crunch, crunch) udaje im się grę wydać - okazuje się sukcesem.
autor (i tłumacz) operują słowami ‘crunch’ i ’endgame’ dosyć swobodnie, wpychając je tam, gdzie czasem wystarczyłby przecinek. w książce nie ma żadnych sensownych szczegółów technologicznych, a przypisy są abstrakcyjne (moment z próbą “wytłumaczenia” różnicy w pamięci RAM i pojemności dysku czytałem zniesmaczony… a może ta książka jest dla niewystępujących już w naturze tradycyjnych gospodyń domowych?). opisy się nie kleją, jakiekolwiek dotknięcie wyzwań technologicznych kończy się jakimś dramatycznym majaczeniem.
jedyną różnicą między wiedźminem w tej książce a pozostałymi grami są jakieś smętne rozważania o Polsce - w której niby autor był, ale jego pojęcie o historii naszego kraju wydaje się nieco…
nie polecam. nie kupujcie. szkoda pieniędzy i czasu.