od czasu do czasu zdarza mi się polecić jakąś konkretną rzecz - pisałem kiedyś np. o słuchawkach Bose QC 35 i tym jak bez sensu było opierać się chwalącym je kolegom (dzięki Gaweł!). oraz ciągle piszę o FreeBSD, czasami też o Cisco ;)
ale do rzeczy - gdy już wrócimy do podróżowania, niebalanym tematem dla każdego technologicznego geeka, a za takiego się uważam, jest plecak. wiem, “ale ty jesteś dyrektorem” a plecak jest bardzo “niedyrektorski”. cóż, nie dbam o tytuły i lubię robić rzeczy, które mają sens a nie zastanawiać się jak mój aktualny tytuł pasuje do tego co noszę. co więcej, zawsze szanowałem pracę fizyczną i po całym dniu siedzenia na spotkaniach, słuchaniu prezentacji, manewrowania zawartościami arkusza kalkulacyjnego czy w końcu zdobywania świata, lubię oddać się niewielkiemu (lub nieco większemu) “dłubaniu”.
plecak nosisz codziennie
przez lata posługiwałem się całkiem dobrymi plecakami szwajcarskiej firmy Wenger. złego słowa nie mogę powiedzieć, ale niestety miały tą niedobrą cechę, że po roku-dwóch wycierały się w dwóch krytycznych miejscach - na spodzie oraz przy górnej rączce. strąki materiału lub odchodzące elementy (w szczególności plastikowa wykładka dla niezniszczalnego swoją drogą uchwytu z metalowej plecionki) nie wyglądały dobrze, nawet dla osoby tak swobodnie podchodzącej do wyglądu rzeczy jak ja.
podczas kolejnej podróży do Stanów Zjednoczonych postanowiłem zatem zainwestować w polecane na różnych forach plecaki firmy Tom Bihn. Tom był pilotem i cały koncept z noszenia trwałych teczek i plecaków zrodził się właśnie gdy okazało się, że dostępne na rynku rozwiązania zużywają się “zaledwie” po roku-dwóch.
koszty wysyłki do Europy były zabójcze, więc plecak zamówiłem i kupiłem będąc na jednym z wyjazdów służbowych (zdjęcie do tego postu pochodzi właśnie z pokoju hotelowego, plecak ma na nim jakieś dwie godziny od nowości ;) ). jest to konkretnie model Brain Bag z oferty firmy, wideo z recenzji (nie mojej) możecie obejrzeć np. tu albo tu.
co geek nosi w plecaku?
jestem typem osoby, która woli być przygotowana na wszystkie okoliczności i nie musieć polegać na innych. ostatnie 21 lat jeżdżenia w różne dziwne miejsca oraz uczestniczenia w konferencjach nauczyły mnie tego. spędzanie czasu w różnego rodzaju kolokacjach również :)
podstawowym elementem jest zatem laptop, choć zdarzało mi się już jeździć z dwoma a nawet trzema (życie inżyniera sprzedaży… ;) ).
na drugim miejscu jest oczywiście zasilacz (a czasami zasilacze) - do laptopa zwykle podróżuje sobie luźno w głównej kieszeni transportowej, ale wożę ze sobą zwykle przynajmniej jeden lub dwa zasilacze USB-A/USB-C - od czasu standaryzacji większości urządzeń staje się to prostsze i przyjemniejsze, poza dziwnymi pomysłami Apple’a do ich zegarków czy specjalnym kabelkiem do zegarka Garmina, nie ma tutaj wiele do wydziwiania.
do plecaka wchodzi osobna saszetka z kablami i rzeczonymi zasilaczami.
do tego dochodzi zestaw przejściówek - odkąd przesiadłem się na MacBooki z portami USB-C wożę ze sobą przynajmniej dwie uniwersalne przejściówki USB-C na HDMI/USB-A/SD, a do tego zwykle dedykowaną przejściówkę do VGA i do HDMI. oprócz tego w plecaku znajdzie się przejściówka USB-C na Ethernet. oczywiście poza tym, niezbędna będzie kolekcja kabelków USB-A/C/Lightning różnej długości. polecam produkty firmy Anker.
ponieważ bardzo często robię (w zasadzie robiłem) prezentacje tam gdzie się udawałem, do plecaka trafia też wskaźnik laserowy - przywiązałem się do marki Logitech. jest wiele tańszych i prostszych na rynku, niestety czasami bardzo słabej jakości. jeśli tak jak mi, zdarzało Ci się prowadzić czasami po 3-4 prezentacje dziennie przez cały tydzień - w dodatku będąc w podróży - oszczędzanie na wskaźniku kończy się bardzo szybko frustracją. wskaźniki owe zresztą stały się swego rodzaju standardem w moim zespole technicznym (w Cisco Systems Polska) i czasami np. po Cisco Forum zdarzało się, że wracaliśmy z wskaźnikami pozamienianymi, albo ktoś wracał “bez”. dawne czasy.
kolejna przydatna rzecz to zestaw markerów do pisania po białych tablicach. często Klient posiada tablicę ale pisaki są zużyte lub “wyszły” - a jednak niewyraźny lub niemożliwy do wykonania rysunek działa gorzej ;) do tego wożę ze sobą osobny czarny marker Staedtlera. do tego mała rolka taśmy izolacyjnej, zwykle czarna oraz jakiegoś innego, wyraźnego koloru. przydaje się do oznaczania sprzętu, czasami spięcia kabli “na szybko” a w końcu - tak, czasem zaizolowania jakiegoś przewodu.
do kolejnej kieszeni trafia multi-tool - używam Leatherman‘a (prezent), ale oprócz tego przywykłem do wożenia również dedykowanego, składanego noża Zero Tolerance (swoją drogą, również prezentu). za czasów gdy zdarzało się poza “czystą” pracą w kolokacji zrobić coś bardziej wymagającego, nóż jest zdecydowanie wygodniejszy niż dowolny multi-tool. a w razie czego - choć nie polecam bez profesjonalnego treningu (!!!) - może również posłużyć do samoobrony.
do głównej kieszeni transportowej trafia też zwykle jakaś większa bateria, czyli popularny power bank - to nowy trend, pojawił się zaledwie parę lat temu, ale w szczególności w długich podróżach (samolot) zadziwiająco często okazuje się przydatny. w szczególności, jeśli wyjeżdżasz z dźiećmi, które wszędzie ciągną za sobą telefony i tablety. polecam w szczególności produkty firmy Anker i proponuje zwracać uwagę na “nonejmowość” kupowanych baterii - ostatnie co chcecie, to zostać poparzonym przez eksplodującą baterię, albo dowiedzieć się, że podczas waszej nieobecności, bateria spaliła pół hotelu.
kolejna większa rzecz to słuchawki wygłuszające - dalej używam Bose, obecnie już modelu QC700. dalej zdecydowanie polecam tą firmę i jej produkty, w szczególności, że miałem okazję sprawdzić jak działa proces reklamacji i jestem zadowolony. przy okazji, miałem okazję spróbować przez jakiś czas Sony WH-1000MX4 i zdecydowanie mogę polecić. mam nawet wrażenie, że Sony lepiej oddają dźwięk, ale mogę się mylić - uszy już nie te, co kiedyś ;)
do swojego Brain Baga kupiłem również osobną specjalną kieszeń na tablet - używam iPadów Pro i takie rozwiązanie sprawdza się lepiej niż rzucanie go luzem (ekran!) albo noszenie w zupełnie osobnym opakowaniu.
oczywiście do wszystkiego dochodzi jeszcze zwykle mała saszetka na zewnętrzną myszkę (przy dłuższej pracy na biurku np. w hotelu jest to wygodniejsze) oraz dysk USB-C na którym warto mieć zgrany swój backup oraz najważniejsze pliki. co do plików - oczywiście w plecaku znajduje się też zestaw kluczyków USB “na różne okazje”. jeśli konkretnie zależy wam na marce - Sandisk jest bardzo trwały, ale większość kluczy od nich jest wolna. zdecydowanie bardziej polecam Corsaira, Transcenda, zaskakująco dobrej jakości i szybkości klucze produkuje również Samsung. od jakiegoś czasu używam aplikacji Ventoy - pozwala zgrać na nośnik pliki ISO i wybierać który z nich ma zostać uruchomiony z menu. to doskonale oszczędza wożenia garści kluczy, a posiadając parę z nich o pojemności typu 128/256/512GB można w zasadzie być przygotowanym do postawienia zupełnie offline nie tylko całych OSów, ale również odtworzyć z kopii/migawek np. swoje ulubione maszyny wirtualne. witaj kolokacjo… lub firmo po ataku ransomware ;)
może wydawać się to dużo - przez lata przyzwyczaiłem się jednak do ciężaru (nie ukrywam, że mimo wszystko jednak w więcej miejsc jeżdżę i latam niż chodzę), a pojemność plecaka i jego wszechstronność (a także wytrzymałość i trwałość!) jest po prostu imponująca.
dość powiedzieć, że na zdjęciu które widzicie na górze artykułu do plecaka poza wszystkim powyżej (no, poza multi-toolem i nożem ;) ) zmieściło się jeszcze parę książek w twardej oprawie, gadżety z firmy oraz prezenty dla rodziny (w oryginalnych opakowaniach).
oczywiście do plecaka trafiają czasami inne rzeczy, wynikające z celu konkretnej wyprawy - czasami roi się tam od śrubokrętów (dwukrotnie już udało mi się przewieźć do Wielkiej Brytanii 15cm śrubokręt Philipsa), trytytek, patchcordów, wkładek optycznych… właściwie, roiło się. od czasu gdy zdarzało się wręcz nagminnie, że zapomniałem o tym co mam w plecacku trochę już minęło ;)
przy okazji wyjazdów weekendowych, do plecaka trafia mobilny hotspot Netgear M1, czasami z dodatkową anteną znacząco zwiększającą zasięg i jakoś sygnału komórkowego (przydaje się przy wyjazdach w góry i inne słabo “osieciowane” miejsca).
to wszystko?
tak. polecam - plecak Brain Bag w szczególności :)