pisałem już kiedyś o tym jak w biały dzień, w XXI wieku, robi się z klientów durniów (z pokerową twarzą).

uwaga: poniższy post przeznaczony jest raczej dla laików niż dla profesjonalistów; opisuje temat od strony “zwykłego zjadacza chleba” a profesjonalista znajdzie w nim wiele uproszczeń i tematów pominiętych z uwagi na koncentrację na jasności przekazu; jeśli wyrazicie zainteresowanie, może kiedyś rozbierzemy na czynniki pierwsze dobre praktyki budowy domowej sieci komputerowej, a wtedy będzie więcej miejsca na opisanie dokładnie różnego rodzaju zagadnień “jakości” przesyłania danych

magia, czary i naciągacze

“audiofilski” biznes żyje i rozwija się z naciągania swoich klientów, którzy w dobrej wierze wyrzucają tysiące złotych “bo będzie lepiej”.

krętacze i naciągacze wprowadzają też “nowości” - którą jest np. “PPA Studio Ethernet Switch v2 GFmod upgrade”. od razu mam ochotę wydać 3k PLN na przełącznik Ethernet (o tym więcej za chwilę), który do strumieniowanej (!) muzyki doda następujące cechy (to wszystko cytat, nie umrzyjcie ze śmiechu):

  • ogromna poprawa jakości dźwięku (przestrzeń, nasycenie, gładkość, szczegółowość, czarne tło, dynamika)
  • izolacja galwaniczna od zakłóceń z sieci
  • rodzaj “fosy” separującej od zakłóceń w sygnale
  • reclocking danych
  • precyzyjny zegar z poprawionym zasilaniem
  • możliwość uziemienia
  • usuwa cyfrowy “nalot” z dźwięku
  • najlepszy efekt przy zastosowaniu 2szt
  • poprawa jakości także przy połączeniu przez WiFi

subtelnie wciska się kit, że zastosowanie dwóch sztuk daje dodatkowo lepsze efekty, ja proponuje od razu 16 albo i 256. ciekaw jestem jakie konkretnie efekty dałoby to z muzyką graną z Tidala czy Spotify, ale… nie jestem chyba przygotowany na “usunięcie cyfrowego nalotu” czy też poprawy jakości dźwięku przez czarne tło, albo przez “reclocking danych” (o dżizas…).

zresztą - na stronie sprzedawcy (producenta?) można obejrzeć “dowód” w postaci obrazków (śmiech) oraz “recenzji” (jeszcze większy śmiech).

ten temat jest tak rozległy, że można napisać książkę o tym, jak bardzo w tym przypadku sprzedawca naciąga potencjalnego kupującego. jeśli znacie kogoś kto ma za dużo pieniędzy i rozważa zakup takiego “cudownego” przełącznika, pokażcie mu ten tekst, ewentualnie tłumaczcie trudniejsze kawałki. zaoszczędzone pieniądze można wydać na potrzebujące dzieci, fundacje walczące z chorobami lub inne szczytne cele, jeśli już trzeba je na coś wydać. nie sponsoruj oszustów i naciągaczy. nieuków też nie. proszę, nie dajcie się robić w konia.

przesyłanie (transmisje) analogowe i cyfrowe

cała historia naciągactwa zaczyna się od momentu, w którym oszust/naciągacz próbuje udawać, że transmisja w sieci komputerowej odbywa się dokładnie tak, jak transmisja analogowego sygnału w przewodzie miedzianym. dany osobnik spędził całe życie ucząć się unikać zakłóceń typowych dla środowisk analogowych, regenerując sygnał (i tym podobne). a zatem wykorzystując tą wiedzę próbuje przekonać kupującego, że dokładnie te same problemy dotyczą środowisk cyfrowych - w tym, sieci komputerowych. tak niestety (na szczczęście?) nie jest.

otóż w transmisji analogowej, cokolwiek wpływa na sygnał (zakłócenia, tłumienia, etc) faktycznie “słychać” potem w głośniku. o ile od samego sygnału do “słuchania” go droga daleka - jeśli mówimy o odtwarzaniu muzyki, można temat uprościć i stwierdzić, że w takich układach dbanie o dobrą jakość okablowania, uziemienie, izolację od czynników zewnętrznych a nawet o sensowne zasilacze - ma sens (ale też bez przesady…).

transmisja analogowa a cyfrowa

wizualizacja sygnału analogowego (na górze) oraz cyfrowego (na dole). Na osi poziomej czas, w osi pionowej – natężenie prądu.

w transmisji cyfrowej nie wszystkie problemy znikają. o ile komputery stworzyliśmy do bezlitosnej interpretacji zer i jedynek, faktycznie transmisję cyfrową mogą nam utrudniać podobne do środowisk analogowych problemy - tłumienie, zagłuszanie, etc.

ale sieci komputerowe, które wykorzystują transmisję cyfrową, bronią się przed tego typu niechcianymi problemami, bo tworzone były od początku do środowisk, w których zakładamy różnego rodzaju trudności. przełącznik Ethernet to jeden z elementów budowy takiej sieci.

sieci komputerowe transmitują “dane”. “dane” szczególnym przypadku mogą zawierać muzykę w jednym z formatów (albo Twoją ulubioną stronę, stronę Twojego banku, informacje o najeźdzcy z kosmosu który na ekranie Twojego telefonu zmierza by Cię unicestwić promieniem śmierci, etc). ponieważ wiemy, że świat zewnętrzny może wywierać róznego rodzaju wpływ na naszą “rozmowę”, zera i jedynki na każdym etapie transmisji są po pierwsze:

  • zabezpieczone przed uszkodzeniem lub błędną interpretacją (np. dwie postępujące po sobie jedynki mogłyby być zrozumiane jako jedna, itp.)

a po drugie:

  • kontrolowane na poziomie logicznym przez format przesyłu danych - dowolne urządzenie “po drodze” naszej komunikacji musi mieć pewność, że nie przekazuje dalej śmieci tylko zrozumiałą, prawidłowo skonstruowaną wiadomość

to oznacza, że jeśli urządzenie nie potrafi prawidłowo odebrać danych z medium (np. z naszego patchcordu Ethernet), zgłosi uszkodzoną ramkę i poczeka na kolejną. nie będzie to ramka zinterpretowana “ciszej”, “płyciej”, “z cyfrowym nalotem”, tylko po prostu nie będzie jej wcale. w świecie transmisji cyfrowej, oznacza to po prostu sygnał 0, czyli ciszę. i to w zasadzie tyle.

temat jest, tak jak pisałem powyżej - jak rzeka. o transmisjach analogowych, cyfrowych i sposobach zabezpieczenia obu napisano tomy a ja nie czuje się na siłach, żeby je teraz cytować i przepisywać - jeśli ktoś natomiast bardzo chciałby dowiedzieć się więcej, polecam po pierwsze, darmową bibliotekę cyfrową, albo klasyczną pozycję - “Analog and Digital Communications Systems”; dla polskich czytelników, znacznie uproszczony (i wygląda na to, że obecnie trudno osiągalny) jej odpowiednik to “Podstawy telekomunikacji

jeśli chcesz zgłębić temat bardziej, zapraszam poniżej.

jak to działa?

transmisja w sieci komputerowej w dużym uproszczeniu zorganizowana jest następująco:

  • dane Twojej aplikacji (niech to będzie muzyka), zapisane jako ciąg zer i jedynek są pakowane w odpowiedni format (nazwy typu WAV, FLAC czy MP3 mogą pomóc złapać kierunek)
  • zanim dane trafią do karty sieciowej (podłączonej kablem, po WiFi czy jakkolwiek) - przechodzą wiele dodatkowych etapów “pakowania” - jest to związane ze sposobem w jaki buduje się sieci komputerowe (nazywamy to procesem enkapsulacji (ang. encapsulation), lub bardziej z polska - hermetyzacją)
  • dane trafiają do fizycznego medium, a do tego czasu zawierają już przynajmniej parę nagłówków i stopek, pozwalających każdej warstwie niezależnie zweryfikować poprawność transmisji
  • każdy pośredni węzeł regeneruje całość danych zanim wyśle je dalej - taka jest natura transmisji w sieci komputerowej (choć właściwie lepiej powiedzieć, że tworzy ją od nowa - ale to już specyfika danego rozwiązania i dyskusja na poziomie programistów - przyjmij po prostu, że za każdym razem kiedy dane trafiają na przełącznik lub router, cały pakiet, datagram czy segment przepisywany jest od nowa)
  • dane trafiają do docelowego węzłą (np. tunera AV wyposażonego w port Ethernet) i tam po odbywa się “zdejmowanie” kolejnych warstw i protokołów zanim dane zostaną przekazane do konkretnej aplikacji - w naszym przypadku odgrywającej muzykę
  • docelowa aplikacja robi coś z danymi zapisanymi w formacie, który rozumie - czyli WAV, FLAC, MP3 czy jakimkolwiek innym (strona WWW Twojego banku też jest takimi danymi, a przeglądarka inną aplikacją do ich obróbki)

transmisja danych (strony WWW, Twojej ulubionej gry czy też muzyki) odbywa się między aplikacjami, ale po drodze wszystkie zera i jedynki przechodzą przez wiele warstw (można to sobie wyobrazić jak tort z warstwami, gdzie aplikacja która “gra” Twoją muzykę jest na górze, a poniższe warstwy odpowiadają za transmisję danych do i z niej). w uproszczeniu można powiedzieć, że ten system (sieci komputerowe) został przemyślany i zbudowany tak, żeby zapewnić skalowalność - internet składa się z miliardów urządzeń i każde z nich może wysłać lub odebrać transmisję od innego, podłączonego do internetu urządzenia.

tych warstw jest aż siedem, przy czym wszystko co ma związek z warstwą fizyczną (czyli jak dane są przesyłane i na ile można je zakłócić) są domeną warstwy 1 (najniższej). już w tej warstwie stosuje się algorytmy, które sprawdzają poprawność transmisji, zanim porcja danych zostanie przekazana do dalszej obróbki warstwie drugiej. więc ponownie - gdyby cokolwiek mogło wyniknąć z zagłuszania, i innych cudów z domeny transmisji analogowej - ta warstwa będzie odpowiedzialna za to, żeby to wykryć.

przełącznik Ethernet o którym mowa i na którym naciągacze próbują wyciągnąć 35 krotne przebicie, pracuje w warstwie pierwszej (bo musi umieć transmitować i odbierać te zera i jedynki) oraz drugiej.

polecam też przeczytać ofertę specjalnego “kabla ethernet audio” - 550zł za coś co wygląda jak 15cm przewodu Ethernet, czyli coś co koszuje ok. 6zł - tutaj mamy 91-krotne przebicie. to jest dopiero biznes!

to znaczy, że odbierze od podłączonego do niego urządzenia dane (w formacie ramek Ethernet), “sprawdzi” je w (logicznej) warstwie drugiej i przekaże do innego portu, do którego też masz podłączony sprzęt (komputer, wieżę, wzmacniacz - cokolwiek z portem Ethernet). jakakolwiek uszkodzona ramka, co przy standardach narzuconych na urządzenia Ethernet (informacje poniżej) jest prawie niemożliwością, zostanie po prostu odrzucona.

transmisja danych przez stos protokołów i model ISO/OSI

transmisja danych z punktu widzenia stosu ISO/OSI od aplikacji “grającej” dźwięk przez przełącznik Ethernet, router “do internetu” i w końcu jakąś usługę w samym internecie

nie ma tu miejsca na “płaskość” i “nasycenie”, “fosy” i inne dyrdymały.

jeśli Cię to bardzo interesuje, poniżej rozpisanie dodatkowych mechanizmów weryfikacji poprawności transmisji danych w sieci z podziałem na poszczególne warstwy:

  • warstwa pierwsza - fizyczne medium transmisyjne (ang. physical); transmisja chroniona jest przez wiele różnego rodzaju mechanizmów i sztuczek - nadmiarowe bity w transmisji, kodowanie wielopoziomowe, odpowiednie ułożenie przewodów w kablu, etc) - ponownie, dla uproszczenia załóż po prostu że jeśli “port się świeci” urządzenia były w stanie wynegocjować coś, co rozumieją, zagadnienie jest bardzo obszerne i może wrócimy do niego kiedyś indziej;
  • warstwa druga - łącza danych (ang. data link); w dzisiejszych sieciach a w szczególności tych domowych, to praktycznie zawsze Ethernet (standard IEEE 802.3); ramki w standardzie Ethernet posiadają sumę kontrolną nazywaną FCS - ang. Frame Check Sequence
  • warstwa trzecia - sieć (ang. network); w dzisiejszych sieciach a w szczególności tych domowych, to praktycznie zawsze IPv4 a czasami również dodatkowo IPv6; IPv4 zabezpiecza swój nagłówek sumą kontrolną, w IPv6 już z tego zrezygnowano (właśnie dlatego, między innymi, że sieci stały się na tyle niezawodne, że dodatkowe miejsce i czas na przetwarzanie wydał się bezcelowy)
  • warstwa czwarta - transport; to w ogromnej większości protokoły TCP, UDP i ICMP; dla TCP mamy sumę kontrolną nagłówka i danych, dla UDP w IPv4 jest ona opcjonalna, w IPv6 jest obowiązkowa; ICMP posiada sumę kontrolną zarówno dla IPv4 jak i IPv6
  • warstwa piąta - sesja; odpowiada za negocjację sesji/połączenia, jego start, trwanie i zakończenie; to logicznie ta warstwa zareaguje, gdyby z warstw niższych dotarł jakiś “szum” informacyjny - coś, co przeszło (albo nie przeszło) przez warstwy stricte sieciowe, ale następnie zakłóciło, spowolniło lub spowodowało spiętrzenie w obsłudze danych
  • warstwa szósta - prezentacja; ta warstwa odpowiada za różnego rodzaju formaty kodowanych danych, takie jak (dla muzyki) WAV, FLAC, WMA, MP3, OGG i tak dalej; uważny czytelnik zwróci uwagę, że w tym poście często piszę “aplikacja”, podczas gdy sama aplikacja otrzymuje już dane “przetworzone” właśnie przez warstwę szóstą; jeśli mamy tu na myśli popularne urządzenia AV typu wzmacniacz/przedwzmacniacz uniwersalny, możesz założyć, że w jednym z układów tego urządzenia odbywa się “dekodowanie” tych formatów (najczęściej sprzętowo) a następnie transmisja do układu DAC (wyjścia analogowe, najczęściej wprost do kolumn) lub jako tzw. bitstream do wyjść cyfrowych typu HDMI czy optycznego wyjścia audio (S/PDIF)
  • warstwa siódma - aplikacja; tutaj widzimy/słyszymy to, co zostało przetworzone przez poniższe warstwy - słuchamy muzyki w konkretnej aplikacji (WinAMP? ;) ), oglądamy stronę WWW czy robimy inne rzeczy;

co to jest ten przełącznik Ethernet?

przełącznik Ethernet to nic innego jak urządzenie składające się z zasilacza (czasami zewnętrznego), układu który obsługuje odpowiedni protokół (w tym przypadku - Ethernet) oraz oczywiście fizycznych portów i połączeń między portami a rzeczonym układem.

przełącznik Ethernet - uproszczony schemat blokowy

przełącznik Ethernet - uproszczony schemat blokowy

przełącznik Ethernet - te same elementy nałożone na zdjęcie przełącznika Cisco Catalyst 2950

przełącznik Ethernet - te same elementy nałożone na zdjęcie przełącznika Cisco Catalyst 2950

oczywiście to uproszczone spojrzenie na przełącznik. jeśli ktoś chce zagłębić się w świat FPGA, ASICów, budżetów mocy per port, odprowadzania ciepła, zarządzania zdalnego oraz redundantnych zasilaczy, zapraszam do swojej sesji z PLNOGa, rozbudowanej o routery sesji z Rafałem Szareckim a nawet o tym skąd przychodzimy i gdzie zmierzamy w świecie budowy najszybszych urządzeń sieciowych na świecie

jeśli jesteś zainteresowany kupieniem przełącznika za 2zł to najprawdopodobniej sam jesteś sobie winien.

natomiast każde “normalne” urządzenie elektryczne przechodzi certyfikację i te sprzedawane w Unii Europejskiej (i nie tylko) muszą być certyfikowane m.in. w kontekście promieniowania elektromagnetycznego. w skrócie - nie mogą go generować za dużo, muszą zadbać o filtrowanie zakłóceń, etc. normy są tak ustawione, że nie ma szans, żeby samo zakłócało swoją pracę a co dopiero pracę innych urządzeń w stopniu, który wpływa na ich działanie, lub mógłby szkodzić zdrowiu (patrzę na Was, zwolennicy spiskowej teorii dziejów o szkodliwości 5G). a nawet gdyby było w stanie zakłócać samo siebie… to nadal nici z problemami z “zakłóceniami z sieci” albo potrzeby robienia “reclockingu” (och, tu mógłbym znowu się rozpisać). Ethernet i inne protokoły (działające zanim usłyszysz muzykę, czyli to co aplikacja ma do “powiedzenia”) odsieją uszkodzone dane.

ha! uszkodzone dane! czyli może być tak źle, że trzeba będzie zapłacić 2890zł za przełącznik warty co najwyżej 81zł? żeby posłuchać “dobrze” muzyki?

nie.

transmisja danych

prawidłowo działające urządzenie wspierające protokół Ethernet (czyli wszystko co “widzi” rzeczony przełącznik) powinno charakteryzować się tzw. BER, czyli Bit Error Rate (ten “Bit” to właśnie 0 lub 1) o wartości minimum 10^-12. czyli błąd (zero które powinno być jedynką lub jedynka która powinna być zerem i nie udało się ich “poprawić”) może pojawić się raz na 1,000,000,000,000 bitów przesłanych. suma kontrolna wbudowana w Ethernet wyliczana jest dla każdej ramki (ang. frame) za pomocą CRC32.

CRC32 używa wielomianu pozwalające wykryć między innymi:

  • dowolny błąd dla 1 bitu
  • dowolny bład dla sąsiednich dwóch bitów
  • dowolną nieparzystą ilość błędów 1 bitu
  • serię błędów o długości nie większej niż 32 bity

tak, CRC32 nie jest idealny i może dojść do sytuacji, w której uszkodzona ramka przekazana zostanie do warstwy wyższej. w zależności od tego w której wyższej warstwie błąd zostanie wyłapany może dojść do:

  • retransmisji lub resetu sesji (jeśli błąd trafił na jedno z pól nagłówków warstw wyższych)
  • wykrycia błędu w warstwie prezentacji

jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia błędu? typowa ramka Ethernet zawiera maksymalnie do około ~1518 bajtów, czyli 12144 bity.

dla najgorszego przełącznika zgodnego jednak ze standardem Ethernet, oznacza to, że prawdopodobieństwo wystąpienia błędu w danej ramce jest jak 1 do 82 milionów. jeśli martwi Was “kiedy” dojdzie do błędu w ramce Ethernet podczas Waszego słuchania muzyki po sieci, proponuje raczej zagrać w Lotto, szansa trafienia szóstki jest pięciokrotnie większa.

dla przykładu, poniżej zrzut z mojego przełącznika - przez który przechodzi “dużo” strumieniowanej zawartości:

     250072621 packets input, 246764074420 bytes, 0 no buffer
     0 input errors, 0 CRC, 0 frame, 0 overrun, 0 ignored
     0 input packets with dribble condition detected

     405460201 packets output, 86442401645 bytes, 0 underruns
     0 output errors, 0 collisions, 0 interface resets
     209 unknown protocol drops
     0 lost carrier, 0 no carrier, 0 pause output

jak widać, zero błędów - błędnych ramek, błędnych sum kontrolnych, etc. na 250 milionów pakietów przesłanych, 405 milionów pakietów wysłanych, które składają się na ponad 246GB danych odebranych i 86GB danych wysłanych - czymkolwiek by one były ;)

co się staje, gdy ramka Ethernet jest uszkodzona i zostaje odrzucona? protokoły pracujące w warstwach wyższych (najczęściej transportu lub sesji) poproszą o retransmisję, ponieważ “stracą wątek w rozmowie”. dzisiejsze urządzenia i tak buforują na tyle dużo danych w normalnej pracy, że użytkownik nawet przy bardzo parszywie zbudowanej sieci, z urządzeniami wzajemnie się zakłócającymi… będzie widział dane płynące po prostu wolniej.

co się stanie gdy tych odrzucanych ramek przybędzie? w którymś momencie - ale na długo zanim ludzkie ucho mogłoby usłyszeć cokolwiek niedobrego, przełącznik po prostu “położy” port danych, ponieważ uzna, że urządzenie po drugiej stronie albo medium transmisyjne (patchcord) nie “rozmawia” z nim jego językiem i spróbuje wynegocjować połączenie od nowa. użytkownik usłyszy po prostu… nic. nie “gorzej”, “bardziej płasko”, “przytłumione” tylko nic. zero, ponieważ z warstwy najniższej nie przychodzić będą do aplikacji żadne dane. w sieciach komputerowych opartych o skrętce taki fenomen (“wstający” i “kładący” się cyklicznie port) można zaobserwować przy naprawdę spartaczonej instalacji sieciowej, instalacji która przekracza dopuszczone normy dla sieci Ethernet (np. długość okablowania powyżej 100 metrów) czy w końcu przy połączeniach optycznych - to jednak temat na inny post i raczej nie ma zastosowania w instalacjach domowych z użyciem gotowych elementów - przewodów Ethernet

aplikacja, ta siedząca na szczycie “tortu”, czyli w warstwie 7, otrzymuje już ładnie uporządkowane dane, które wielokrotnie przeszły weryfikację sum kontrolnych i zgodności formatu danych. nie ma szans, żeby zera i jedynki ułożyły się “bardziej” albo “głębiej” albo jakkolwiek, ponieważ fundamentalnie są właśnie tym i tylko tym - zerami i jedynkami.

a WiFi?

WiFi, czyli potocznie mówiąc sieć komputerowa zgodna ze standardem IEEE 802.11 i jego wersjami stosuje dokładnie te same zasady co powyżej dla transmisji w medium fizycznym.

różnica (i to duża) jest w tym na ile poprawnie zaprojektujesz swoją sieć WiFi. tutaj każdy szczegół będzie miał znaczenie, ponieważ fale radiowe (konwertowane na postać cyfrową) mają swoją specyfikę i nie każdy “Access Point” (potocznie AP, czyli apek), czyli punkt dostępu radiowego, oraz nie każde ustawienie takiego/takich Access Pointów zapewni ciągły zasięg dla Twoich urządzeń i transmisję z odpowiednią prędkością.

WiFi to obszar, na którym nawet inżynierowie sieciowi często padają ofiarą niewiedzy. nie chcę wchodzić w szczegóły techniczne (ponownie - może kiedyś, choć akurat nie jestem tu wielkim ekspertem), ale warto zwrócić uwagę na następujące rzeczy:

  • transmisja bezprzewodowa może być zakłócona, jeśli równocześnie na tych samych częstotliwościach (2.4GHz oraz 5GHz) pracuje inne urządzenie które “nie rozumie” standardu 802.11 i sposobu dostępu do tego medium; najczęściej pojawiają się tu kuchenki mikrofalowe; droższy sprzęt WiFi ma narzędzia do wykrywania tego typu zakłóceń i unikania takich kanałów
  • w zależności od standardu 802.11, całe spektrum radiowe (2.4GHz i 5GHz) podzielone jest na kanały; aby transmitować szybciej, w najnowszych wersjach standardu wprowadzono łączenie kanałów i różnego rodzaju sztuczki z odbijaniem/kształtowaniem fal radiowych; wszystko to aby “wycisnąć” z radiowego medium jak najwięcej (na dzisiaj to 1.7Gbit/s ale w transmisji half-dupleks, czyli albo nadaje, albo słucham - realnie oznacza to, że przepustowość transmisji trzeba podzielić przynajmniej na połowę)
  • jeśli Twoje słuchawki, telefon czy cokolwiek na czym odbierasz transmisję porusza się, trzeba pomyśleć o wielu punktach dostępowych 802.11 oraz o tzw. roamingu, czyli zachowaniu połączenia przy zmianie punktów dostępowych; zagadnienie nie jest banalne i w zależności od pomieszczenia/materiałów użytych do budowy oraz oczywiście rozmieszczenia punktów dostępowych 802.11 może być “prawie łatwe” ("patrz pan - samo się zrobiło") po bardzo trudne i zajmujące wiele dni na eksperymentowaniu z ustawieniem APeków; jeśli masz większy dom, warto nawet zapłacić specjalizowanej firmie żeby wykonała tzw. site survey zanim zaczniesz umieszczać APeki na stałe; ceny “dla domu” zaczynają się zwykle od paruset złotych i pozwalają oszczędzić dziur w suficie oraz dokupowania kolejnych urządzeń (czasami zupełnie bez sensu)
  • to wszystko powyżej nie znaczy, że dla takich sieci sztuczki o których piszę w tym poście nagle mają znaczenie - nie, nadal mamy do czynienia z transmisją cyfrową, a zatem nie będzie żadnych “pogłębionych czerni” i “cyfrowego nalotu”, ale może być dużo wolniej (nie powinno mieć znaczenia dla muzyki, może mieć znaczenie dla strumieniowanego wideo), albo może być “czasem dobrze a czasem w ogóle nie” - zasięg może się zmieniać w zależności od otoczenia oraz samego urządzenia (coraz więcej producentów wbudowuje w swoje APeki różnego rodzaju optymalizacje i usprawnienia, które czasami przeszkadzają)

no dobra, ale moje ucho… co słyszy moje ucho?

w XXI wieku i mając do dyspozycji masę taniego, względnie dobrego sprzętu elektronicznego, nie musimy zatem dywagować nad tym czy przełącznik Ethernet za 80zł prawidłowo prześle naszą muzykę.

dzieje się tak między innymi dlatego, że produkcja sprzętu elektronicznego jest dzisiaj obwarowana wieloma standardami (które opisują wszystko, od napięcia elektrycznego po tolerowane zakresy szumu i zakłóceń elektromagnetycznych). poprawnie zbudowany elektryczny port Ethernet sam odsieje zakłócenia przychodzące “z linii” (czyli z przewodu, w języku potocznym sieciowców “patchcordu”).

dwa przykłady patchcordów Ethernet, czyli popularnej skrętki

dwa przykładowe miedziane patchcordy Ethernet. proszę zwrócić uwagę na to, że kolor izolacji nie ma wpływu na jakość transmisji. część sprzedawców w sklepach ze sprzętem AV sugeruje, że należy stosować konkretny kolor. to oczywiście bzdura. ale sam w swoim życiu profesjonalnym spotkałem się z certyfikowanym inżynierem sieciowym, który nalegał że patchcordy Ethernet dołączane do telefonów IP Cisco zapewniają lepszą jakość dźwięku niż dowolne inne. patchcordy te miały kolor czarny. no cóż, tak jak już kiedyś pisałem, każdy ma prawo do odrobiny własnego szaleństwa.

znaczenie natomiast ma sposób zakończenia przewodu – w szczególności jeśli jest amatorsko wykonane scyzorykiem lub nożyczkami może doprowadzić do problemów z poprawną pracą portu – tutaj widać że wtyczki RJ-45 w obu przypadkach zakończyła maszyna

to o czym warto pomyśleć, to dobre uziemienie swojego sprzętu, które w najczęściej spotykanych instalacjach elektrycznych sprowadza się do stosowania gniazdek “z bolcem” i wtyczek z uziemieniem:

gniazdko i wtyczka z uziemieniem

gniazko i wtyczka z uziemieniem - bolec (w gniazdku) i otwór (we wtyczce)

po pierwsze dlatego, żeby go nie stracić w wyniku różnego rodzaju awarii sieci elektrycznej, po drugie dlatego, żeby samemu nie stać się przyczyną jego zagłady.

sam sprzęt, w szczególności komputerowy, jest zwykle doskonale zabezpieczony przed wszelkiego rodzaju “zakłóceniami”, w tym wynikającymi z nieprawidłowego lub nieistniejącego uziemienia. wynika to najczęściej (co ciekawe) bardziej z dbałości o poprawną pracę takiego układu, ponieważ mamy dzisiaj do czynienia z układami, które pracują w bardzo dynamicznym środowisku, z milionami (MHz) a nawet miliardami (GHz) cykli na sekundę. co nie znaczy, że nie warto się uziemić jeśli coś z takim sprzętem robimy, w szczególności chodząc np. po dywanie lub jednocześnie odpędzając ciekawskie zwierzę z sierścią.

jakość układu DAC, który odpowiada za konwersję zapisu cyfrowego na analogową oraz dalsza część analogowego toru transmisyjnego też będzie miała znaczenie. jeśli bardzo zależy Wam na jakości dźwięku dostarczanego do DACa za pomocą sieci komputerowej, zwróćcie raczej uwagę na odcinek między DAC a kolumnami. ale nie kupujcie przewodów po parę tysięcy złotych za metr - to już sztuka dla sztuki, chyba, że “słuchacie” muzyki na tyłach warsztatu spawalniczo-ślusarskiego ;)

jak żyć?

nie wierzcie oszustom i naciągaczom, których w świecie bogatych audofili spotkać można w zasadzie na każdym kroku.

każdy sensowny sprzęt sieciowy tak samo doskonale posłuży do transmisji danych - zarówno WWW, filmów jak i muzyki. oczywiście, ten droższy będzie miał więcej funkcji (bezpieczeństwo, różne ułatwienia, deklarowane metryki niezawodności, etc), ale jeśli chodzi o po prostu transmisję danych - najprostsze przełączniki i routery, które można znaleźć w różnego rodzaju “sklepach wielkopowierzchniowych” powinny dać sobię radę dokładnie tak, jak dużo droższy sprzęt dla firm.

oczywiście odradzam kupowanie sprzętu “za złotówkę” - najczęściej producent oszczędza w nim na wszystkim, od stabilnego zasilania, po odpowiednią gospodarkę ciepłem, co może przysporzyć użytkownikowi wielu frustracji - np. “wieszania” się, ciągłego restartowania itp. - nie mówcie, że nie ostrzegałem

Ethernet między innymi dlatego zdobył taką popularność, że zbudowanie urządzeń które go obsługują i ich prawidłowe użytkowanie było tańsze niż alternatyw. co nie znaczy, że warto kupować przełączniki za złotówkę a przewody Ethernetowe pleść z trawy.

ale nie warto też dawać robić z siebie idioty.